Golf zamiast gola

Są! W końcu golf to sport olimpijski. Za cztery lata w Rio de Janeiro, po raz pierwszy na igrzyskach panowie i panie z kijami wypatrywać będą dołków. A u nas? Mistrzostwo Polski w golfie obronił niedawno 17-latek, Mateusz Gradecki. Zakończył zawody z sumą 213 uderzeń (im mniej, tym lepiej). Pokonał 104 zawodników, w tym byłego bramkarza Realu, Jerzego Dudka. Coś musi więc łączyć futbol i golfa…
Mateusz udowodnił, że golf to nie jest sport zarezerwowany dla panów „w pewnym wieku”. I wcale nie jest nudnym spacerkiem, jak niektórzy sądzą. A jak wiadomo, „kto sądzi, ten błądzi”.
Aby wbić małą piłeczkę do nieco większej dziury (np. z odległości 400 metrów), trzeba być naprawdę cierpliwym, a na drugie imię mieć Precyzja. Trzeba też wymyślić dobrą strategię. Bo golf to jeszcze gra strategiczna. I bardzo piękna. Wszyscy są wobec siebie uprzejmi, fair play – to norma. A już najbardziej podoba mi się to, że amatorzy mogą rywalizować z zawodowcami. Dostają premię – możliwość dodatkowych uderzeń. Niektórym kibicom z pewnością zabraknie tu szybkości, tempa, zwrotów akcji. Choć przecież tego samego brakuje w niektórych meczach piłkarskich.