nasze media Mały Gość 04/2024

Franciszek Kucharczak

|

MGN 02/2006

dodane 15.03.2012 11:30

Łapacz wspomnień

Przez tysiące lat na portret mogli sobie pozwolić tylko najbogatsi, bo trzeba było go namalować lub wyrzeźbić. Od czasu gdy ludzie wynaleźli fotografię, nie ma prawie człowieka, którego nie znalibyśmy z widzenia.

Francuski uczony Joseph Niepce pochylał się nad płytą powleczoną ciemną substancją. Był szczęśliwy: udało mu się zrobić zdjęcie! – Phi! Każdy głupi to potrafi – powiecie. To prawda, ale wtedy był rok 1826. Wówczas nikt jeszcze nie słyszał ani o aparatach fotograficznych, ani o zdjęciach. Nikt nie mógł słyszeć, bo pierwsze trwałe zdjęcie leżało właśnie przed Josephem Niepce. Zdjęcie dziwne, bo zrobione w… asfalcie. Specjalnym, światłoczułym, ale jednak w asfalcie. Niepce pokrył nim cynową płytę o wymiarach 16,5 na 21 cm i sfotografował widok z okna swojego gabinetu. To, co dziś załatwiamy jednym pstryknięciem, jemu zajęło osiem godzin. Tyle czasu wystawiał swoją asfaltową „kliszę” na światło wpadające do specjalnej skrzynki z przysłoną. W miejscach naświetlonych smoła pojaśniała i stwardniała. Pozostałe miejsca odkrywca zmył terpentyną, a potem ściemnił je jeszcze oparami jodu. Pierwsze utrwalone zdjęcie było gotowe. Widać na nim budynki i drzewa, ale cienie padają jakoś dziwnie. To dlatego, że w ciągu ośmiu godzin naświetlania słońce zdążyło przetoczyć się po niebie, a razem z nim przesunęły się i cienie, co stworzyło ten nienaturalny efekt.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..